Horror z happy endem
Celem Orła było zrehabilitowanie się po porażce z Płomieniem Czarny Las. Orzeł przystąpił do meczu osłabiony. Z powodu kontuzji nie mógł wystąpić kapitan Kamil Marczyk,a na meczu nie mogli pojawić się Łukasz Lechowski oraz Mateusz Jabłko.
Mimo braku trzech podstawowych graczy Orzeł od początku starał się stwarzać okazję. Pierwszą z nich wykorzystał w dwunastej minucie. Zastępujący Kamila Marczyka, Sebastian Stasik zagrał wzdłuż linii bramkowej,a Sebastianowi Lachowskiemu nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w siatce. Trzy minuty później,po stracie w środkowej strefie boiska swoją szansę mieli goście. Piłka ostatecznie wyszła na rzut rożny,z którego nic nie wynikło. W dwudziestej drugiej minucie piłkę w siatce umieścił Dawid Idasz,jednak sędzia odgwizdał spalonego. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Minutę później było już 2:0 za sprawą Adriana Stolarskiego. Z czasem zaczęło być jednak gorzej. W 30 minucie przed szansą stanęli goście. Poza polem karnym do interwencji został zmuszony bramkarz Michał Szota,w skutek czego został ukarany czerwoną kartką. Miejsce między słupkami zajął młody bramkarz Łukasz Zalfresso-Jundziłło,dla którego był to drugi ligowy mecz w barwach Orła. Olimpia miała rzut wolny,a po strzale piłka zatrzymała się na słupku. Orzeł mimo gry w osłabieniu starał się stwarzać okazje. Najlepszą zmarnował w 41 minucie Cezary Mazukiewicz,posyłając piłkę nad poprzeczką. Olimpia najlepszą okazję stworzyła sobie w 45 minucie. Wówczas piłkę z linii bramkowej wybijali obrońcy Orła.
Po przerwie do ataku ruszyli goście. Długo nic z tego nie wynikało,jednak w 73 minucie na 'centrostrzał' zdecydował się Cezary Tomźiński. Słońce oślepiło naszego bramkarza i piłka niespodziewanie znalazła się w bramce. Goście dopięli swego cztery minuty później za sprawą Mateusza Kotarskiego. Orzeł postanowił ruszyć do ataku. W 85 minucie rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Dawid Kos. Po zamieszaniu w polu karnym do własnej bramki piłkę skierował Paweł Warchoł. Olimpia starała się jeszcze doprowadzić do wyrównania,jednak nic z tego nie wynikło i trzy punkty zostały w Częstochowie.
Komentarze